Przek│ady |
In Through The Out Door
Wieczorem
Wieczorem, kiedy dzie± siΩ ju┐
ko±czy
Czekam na kobietΩ ,ale ta dziewczyna nie przychodzi
WiΩc nie pozw≤l jej robiµ z siebie g│upca
Ona nie pokazuje ┐adnej skruchy, ona nie uznaje ┐adnych zasad
Refren: Och, potrzebujΩ twojej mi│o£ci,
potrzebujΩ twojej mi│o£ci
Och, potrzebujΩ twojej mi│o£ci, po prostu muszΩ j╣ mieµ
WiΩc nie pozw≤l jej, och, wej£µ
pod swoj╣ sk≤rΩ
To tylko pech i k│opoty w dniu, kt≤ry powinien siΩ zacz╣µ
S│yszΩ jak p│aczesz w ciemno£ci, nie prosisz o niczyj╣ pomoc
I nie potrzebujesz lito£ci od ukochanej, bo mo┐esz winiµ tylko siebie
Ref.: Och...
Och, to jest proste, ca│e to
cierpienie, przez kt≤re przeszed│e£
Mo┐esz obr≤ciµ w fortunΩ, w fortunΩ, poniewa┐ to jedyne co ci pozosta│o
To jest samotne na dnie, cz│owieku, to jest zawrotne na g≤rze
Ale je£li stoisz po £rodku, nie mo┐esz siΩ ju┐ zatrzymaµ
Ref.: Och...
Och, zawsze to co ci przynios╣
dni
Nie mo┐esz ukrywaµ w k╣cie, poniewa┐ nie zmieni to stanu rzeczy
Je£li ta±czysz na krawΩdzi, pewnego dnia to siΩ musi sko±czyµ, musi siΩ
sko±czyµ
Kiedy jeste£ panem straconej szansy, wtedy nie oczekuj zbyt wiele
Ref.: Och...
Na Po│udnie, Saurez
Ma│a, kiedy chodzisz tym swoim s│odkim
krokiem
Och, robisz to tak dobrze, tak dobrze
Ma│a, kiedy m≤wisz tym swoim s│odkim g│osem
Och, brzmi to tak dobrze, och, tak dobrze
Trzeba tylko trochΩ koncentracji
I jakiej£ pomocnej d│oni
I troszkΩ s│odziutkiej opieki
Sprawia to, sprawia to, ma│a
»e obie moje nogi wracaj╣ na ziemiΩ
I kiedy rytm mnie porwie
To jest takie dobre, och, takie dobre, ma│a
Zrobi ci to dobrze, och, tak dobrze
TroszkΩ potrz╣sn╣µ, potrz╣sn╣µ
I leciutko zej£µ na d≤│
I troszkΩ s│odziutkiej opieki
Sprawia to, sprawia to, ┐e
Obie moje nogi wracaj╣ na ziemiΩ
Och, teraz ma│a, kiedy tym
ruszasz, robi mi to
NaprawdΩ dobrze, och, tak dobrze
I jestem taki zadowolony, zadowolony, zadowolony, zadowolony
I jestem dobry, och, taki dobry
Trzeba tylko trochΩ koncentracji
I jakiej£ pomocnej d│oni
Z ma│╣ dawk╣ zaoszczΩdzonego ob│Ωdu
Ty wiesz, ┐e sprawia to, ma│a
Zn≤w jestem na ziemi, och tak, naprawdΩ
Sprawia to, ┐e zn≤w wracam na ziemiΩ
CzujΩ siΩ jak dobre dziecko
Na ziemi
Sha la la la
G│upiec Na Deszczu
W twoich oczach jest £wiate│ko,
kt≤re wci╣┐ £wieci
Jak gwiazdka, kt≤ra nie mo┐e doczekaµ siΩ nocy
NienawidzΩ my£leµ, ┐e by│em £lepy, kochanie
Dlaczego nie mogΩ ciΩ dzi£ wiecz≤r zobaczyµ?
Ciep│o twojego u£miechu zaczyna
p│on╣µ
A dreszcz twojego dotyku przera┐a mnie
TrzΩsΩ siΩ tak, ca│y jestem pragnieniem
Dlaczego siΩ nie poka┐esz i nie naprawisz wszystkiego
Yeah, nie naprawisz wszystkiego
I je£li obiecywa│a£, ┐e
kochasz najszczerzej
I m≤wi│a£, ┐e zawsze bΩdziesz m≤wiµ prawdΩ
PrzysiΩga│a£, ┐e nigdy mnie nie opu£cisz, kochanie
Co siΩ z tob╣ sta│o?
My£la│a£, ┐e tak dzieje siΩ
tylko w filmach
PragnΩ│a£, by wszystkie twe sny siΩ spe│ni│y, hej
To nie by│o po raz pierwszy, uwierz mi kochanie
StojΩ tutaj czuj╣c smutek
Yeah, czuj╣c smutek
Teraz bΩdΩ sta│ w deszczu na
rogu
PatrzΩ na ludzi robi╣cych zakupy
Jeszcze dziesiΩµ minut nie d│u┐ej
Teraz siΩ odwracam, odwracam siΩ
Zegar na £cianie porusza siΩ
wolniej
Moje serce zapada siΩ w grunt
I ta burza, o kt≤rej my£la│em, ┐e bΩdzie trwaµ dalej
Chmury £wiat│a mojej mi│o£ci, kt≤r╣ znalaz│em
Moje cia│o zaczyna dr┐eµ
D│onie staj╣ siΩ mokre
Nie mam powodu by ci nie wierzyµ
To wszystko strasznie siΩ zagmatwa│o
BΩdΩ biega│ po deszczu do
utraty tchu
Gdy nie bΩdΩ m≤g│ z│apaµ tchu, bΩdΩ biega│ nim nie upadnΩ
Hej, my£li g│upca s╣ niepoprawne
Po prostu g│upiec czeka pod z│ym blokiem
To £wiat│o mi│o£ci, kt≤r╣ znalaz│em
Hot Dog
Och, och hot dog
Dzi£ w mie£cie by│a przecena
Szuka│em mojej dziewczyny, kt≤ra odesz│a
Zabra│a Greyhounda, przebieg│a przez dom towarowy
Przeszuka│em samego siebie, przeszuka│em miasto
A kiedy w ko±cu usiad│em
Nie by│em m╣drzejszy ni┐ przedtem
M≤wi│a, ┐e nie mo┐emy pope│niµ b│Ωdu
»e ┐adna inna mi│o£µ nie mo┐e byµ silniejsza
ZamknΩ│a moje serce na dnie szuflady
Teraz zabra│a mi moje serce, zabra│a mi klucze
Z kieszeni moich starych spodni i nigdy ju┐ nie pojadΩ do Teksasu
Refren: Teraz gdy moja ma│a odesz│a
nie wiem co robiµ mam
Zabra│a moj╣ mi│o£µ i po prostu wysz│a
I kiedy spotkam t╣ dziewczynΩ, jedno wiem na pewno,
Dam jej co£ takiego
Czego jeszcze nie dosta│a
Jej mi│o£µ wzi╣│em, gdy mia│a
siedemna£cie lat
P≤ƒniej siΩ okaza│o, ┐e te dni ju┐ minΩ│y
Ale oni powiadaj╣, ┐e warto na to poczekaµ
Wzi╣│em jej s│owo, wszystko jej wzi╣│em
Po ni┐ej znaku, kt≤ry m≤wi "U-haul"
Zostawi│a anio│ki krΩc╣ce siΩ ko│o mnie, kt≤re chc╣ wiΩcej
Ref.: Teraz...
My£la│em, ┐e wszystko siΩ u│o┐y│o
Nasza mi│o£µ, skrawek ziemi, ciΩ┐ar≤wka
Lecz ludzie rzekli mi, ┐e ma co£ innego w g│owie
Nigdy tego do ko±ca nie zrozumia│em
Ca│e to gadanie o grupach rockowych
Ale oni zabrali moj╣ laleczkΩ sprzed moich drzwi
Och yeach, oni zabrali moj╣ laleczkΩ sprzed moich drzwi
Carouselambra
Siostry drogi-obok ich czasu w ca│kowitym
spokoju,
Oczekuj╣ce na ich miejsce wewn╣trz krΩgu ciszy;
Wci╣┐ stoj╣ by odwr≤ciµ sekundy wolno£ci,
Oczekuj╣ wezwania, choµ wiedz╣, ┐e ono mo┐e nigdy nie nadej£µ.
W czasach £wiat│o£ci, ┐aden intruz nie odwa┐y│ siΩ
Naraziµ na niebezpiecze±stwo kl╣twie, w biegu
I wszyscy byli rado£ni i rΩce by│y wzniesione w kierunku s│o±ca
Jak mi│o£µ w salach znowu pe│nych po£piechu.
W ich nie rzuconym wyzwaniu wci╣┐
jest wielkie £wiΩto,
Nieko±cz╣ce siΩ ta±ce £ledzi│y dzien.
Wewn╣trz ich £cian, ich chaos utrzymuje nie kszta│t
Ochraniaj╣c ich rado£µ i pilnuj╣c ich osaczonej niepewno£ci.
Bez oblicza legion≤w stali w gotowo£ci p│aczu,
Po prostu odwr≤ciµ monetΩ, zaprowadziµ porz╣dek w spo│eczno£ci;
I wszystko bΩdzie zaraz, najpierw my£l, p≤ƒniej czyn
Ale nikt nie wydawa│ siΩ zadawaµ pyta± w ┐aden spos≤b.
Jak bystre oko my£liwego zwyciΩ┐a
nad krajem
By szukaµ nieoczekiwanego i s│abego;
I os│abiony siedzia│ i pr≤bowa│ podnie£µ rΩkΩ
W kierunku wroga, kt≤ry grozi│ mu w g│Ωbi.
Kogo obchodz╣ suche policzki, tych, kt≤rzy zasmucali, stoj╣c
Na morzu pr≤┐nych przem≤wie±?
I padaj╣c z przeznaczenia i robi╣c "plan po│o┐enia"
Gdzie by│o twoje s│owo, gdzie ty poszed│e£?
Gdzie by│a twoja pomoc, gdzie by│ tw≤j │uk? úuk.
Nuda jest zbroj╣, mr≤z jest dniem.
Trud by│ podr≤┐╣, ciemno£µ by│a drog╣. Drog╣.
S│ysza│em s│owo; Nie mog│em zostaµ. Och.
Nie mog│em wytrzymaµ nastΩpnego dnia, nastΩpnego dnia,
NastΩpnego dnia, nastΩpnego dnia.
Dotkn╣wszy nadchodz╣cego w porΩ,
Budz╣cego siΩ stra┐nika snu,
Uwolniµ u£cisk, rzuciµ w d≤│ klucz.
Trzymaµ teraz wewn╣trz wiedzy,
Reszta jest teraz w spokoju.
Weƒ owoc, ale chro± nasienie.
Oni musz╣ zostaµ!
Dotkn╣wszy nadchodz╣cego w porΩ,
Budz╣cego siΩ stra┐nika snu,
Uwolniµ u£cisk, rzuciµ w d≤│ klucz...
Ca│a Moja Mi│o£µ
Czy powinienem siΩ odkochaµ w £wietle
mego ognia?
Czy goniΩ za pi≤rkiem na wietrze
Wewn╣trz ┐aru, kt≤ry tka p│aszcz rado£ci
Z nici, kt≤ra nie ma ko±ca
Przez wiele godzin i dni, kt≤re
mijaj╣ tak szybko
Bieg ognia jest przyµmiony
Nareszcie ramiΩ jest proste, d│o± zbli┐a siΩ do krosna
Czy dobiega to ko±ca, czy dopiero zaczyna?
Ref:
Ca│a moja mi│o£µ, ca│a moja mi│o£µ, ca│a moja mi│o£µ dla ciebie.
Ca│a moja mi│o£µ, ca│a moja mi│o£µ, ca│a moja mi│o£µ dla ciebie...
Kielich wzniesiony, jeszcze jeden
toast
Jeden czysty g│os ponad zgie│kiem
Dumny Arian, jedno s│owo, moja podtrzymana wola
Dla mnie, jeden materia│ wiΩcej by prz╣£µ
Ref:...
Tw≤j jest materia│, moja jest d│o±,
kt≤ra zszywa czas
Jego jest moc, co le┐y wewn╣trz
Nasz jest ogie±, ca│e to ciep│o, kt≤re mo┐emy znaleƒµ
On jest tym pi≤rkiem na wietrze.
Ref:...
BΩdΩ SiΩ Czo│ga│
Och, ona jest moj╣ male±k╣,
powiem ci dlaczego
Ona doprowadza mnie do szale±stwa, ona jest moim skarbem
Bo ona jest moj╣ dziewczyn╣ i nigdy nie post╣pi ƒle
Je£li za du┐o o niej marzΩ
Niech mnie kto£ proszΩ sprowadzi na ziemiΩ
Hej, kocham tΩ ma│╣ damΩ, muszΩ
byµ jej b│aznem
Nie ma nikogo opr≤cz niej dla kogo m≤g│bym z│amaµ z│ote zasady
Bo klΩczΩ przed ni╣ na kolanach
Och, modlΩ siΩ, ┐eby ta mi│o£µ nie umar│a
Je£li zawsze pr≤bujΩ ciΩ zadowoliµ, nie wiem dlaczego tak siΩ dzieje
Je£li ona wr≤ci, to aby zosta│a ze mn╣
Ka┐d╣ cz╣stkΩ, ka┐d╣ cz╣stkΩ...mojej
mi│o£ci
OddajΩ tobie, dziewczyno
Nie muszΩ lecieµ samolotem, nie
pojadΩ samochodem
Nie obchodzi mnie jak d│ugo bΩdΩ musia│ staµ za jej plecami
Ludzie, nie obchodzi mnie, jak daleko
BΩdΩ siΩ czo│ga│,
Mam zamiar ruszyµ ten samoch≤d, kochanie
Ona daje mi dobr╣ mi│o£µ
Tak, kocham j╣ my£lΩ, ┐e j╣ kocham
I bΩdΩ siΩ czo│ga│.